sobota, 18 kwietnia 2015

ALARM & AIRY FAIRY czyli pomadki Rimmel Lasting Finish :)

Hej!

Dziś pogoda płatała mi figle i skutecznie utrudniała napisanie tej notki. Jak? Tylko zdążyłam umalować usta, biegnę do okna a tu słońce zachodzi i deszcz, śnieg, grad... Malowałam usta chyba z 5 razy żeby zrobić zdjęcia przy dobrym, dziennym świetle bo tylko tak można oddać kolor produktu. Ale dałam radę, nie poddałam się i jest post o szminkach Rimmel. Nie przedłużając przechodzę do recenzji i prezentacji. :)





Cena: Około 20 zł. Ja swoje kupowałam na promocjach w Rossmannie :)

Opakowanie: Solidne i trwałe z tzn. klikiem. Szminka w nim jest bezpieczna :)
Konsystencja: Aksamitna i kremowa. Bardzo dobrze się nimi maluje.
Wykończenie: Satynowe.
Zapach: Dość nietypowy, słodki ale bardzo przyjemny.
Trwałość: Nie jest jakaś zachwycająca. Utrzymują się ok 3 godzin, później potrzebne są poprawki. Ale coś za coś - tak kremowa konsystencja rządzi się swoimi prawami.:) Jeśli zaczynają schodzić to w sposób równomierny i nie wygląda to źle. Najważniejsze, że nawet bez konturówki nie migrują z ust. Obydwie odbijają się na zębach ale trik z palcem czy chusteczką pomaga.
Działanie: Na pewno nie wysusza ust, a powiedziałabym nawet, że je nawilża. Najlepiej prezentują się na zadbanych ustach, jednak gdy moje usta są w gorszej kondycji Airy Fairy to i tak dobry wybór. Nie podkreśla ona suchych skórek, a nawet lekko je zakrywa.






A tak prezentują się moje dwa egzemplarze:



ALARM to piękna, nasycona, chłodna czerwień. Jeśli szukacie pomadki optycznie wybielającej zęby ta będzie idealna. Podobno najlepsza czerwień jaką można znaleźć na drogeryjnych półkach.
AIRY FAIRY to przybrudzony róż z delikatnymi złotymi drobinkami. Pasuje do wszystkiego i na wszystkie okazje. Must have dla każdej z nas. Szminka legenda. Genialna!









Obydwie przedstawione przeze mnie szminki są bardzo znane w internecie. Dziewczyny się nad nimi
Prezentacja na dłoni. 
zachwycają i wiem już dlaczego. Muszę przyznać, że moje usta są teraz w gorszym stanie, a na powyższych zdjęciach wcale tego nie widać. :) Ponieważ pokazane przeze mnie kolory są tak różne myślę, że każda znajdzie coś dla siebie. W drogerii możecie "wymacać" resztę kolorów. Podobno na uwagę zasługuje także kolor o nazwie Firecracer.

Napiszę jeszcze, że szminki są ze mną już bardzo długo. Czerwoną znalazłam ostatnio - myślałam, że zgubiłam (gubię szminki notorycznie - zdarza mi się je zostawiać w toaletach). Żałuję, że o niej zapomniałam bo kuzynka Madzia potrzebowała czerwonej szminki a ta jest na prawdę piękna. A skoro już przyznałam się do gubienia szminek to przyznam się jeszcze do amnezji - miałam okres, że ciągle myślałam iż nie posiadam czerwonej szminki i tak w mojej kolekcji znalazło się kilka egzemplarzy. Korzyść jest taka, że więcej dla Was przetestuję. :)

Miałyście kiedyś pomadkę z tej serii? Lubicie?

Moja ocena to 10/10!

Pozdrawiam,
Ela
Babski Folwark

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz