Hej, Moje Kochane!
Znów u mnie wszystko na wariackich papierach... Tym razdem muszę się usprawiedliwić ponieważ nie mam zbytnio perspektywy żeby pisać posty. W niedzielę w swoim pechu miałam mnóstwo szczęścia ponieważ uczestniczyłam w "małym wypadku". Ktoś zajechał mi drogę w lesie i musiałam uciekać w las - na szczęście po drodze nie było żadnego dużego drzewa. :) Moje szczęście, ze jechałam około 80 -90 km na godzinę, a nie więcej... Sprawcy oczywiście nie da rady ustalić ponieważ pamiętam zbyt mało szczegółów, a świadków zdarzenia niestety nie ma... Ale najważniejsze, że nic bardzo poważnego mi nie jest, po za drobnym uszkodzeniem kręgosłupa szyjnego toteż muszę chodzić w przecudnym kołnierzu (pamiętacie "Odlot" kojarzy mi się to z tamtejszym kołnierzem hańby) :) Zarówno ja jak i samochód jesteśmy już "na chodzie". :)
Jak sobie o tym pomyślę to wiem, że było blisko...zadecydowały sekundy i milimetry... a całe zdarzenie było dla mnie okazją do podsumowań, docenienia tego co mam oraz zaplanowania zmian. Dostrzegłam jak wielu dobrych ludzi dookoła mnie oraz ilu mam przyjaciół, którzy troszczą się o mnie....
Zwolnienia mam dwa tygodnie więc jak przejdzie mi ból kręgosłupa to myślę, że siądę i napiszę kilka postów - póki co tego muszę pisać na raty ponieważ ból daje popalić :)
Wpis ten stworzyłam w środę rano ale od tego czasu też zdążyło się pozmieniać.
Dodatkowo w środę koło południa złamałam nogę i dopiero dziś miałam operacje. Mam nadzieje, ze jutro wypiszą mnie do domu, bo nic tak dolujaco nie działa jak leżenie w szpitalu.
Pozdrawiam i życzę samych bezpiecznych podróży!
Buziaki!
Ela
Babski Folwark