Witajcie!
Dziś porozmawiamy o ulubionych produktach w 2016 roku - liczę na rozmowę w komentarzach, oczywiście :) W tym roku nie odkryłam zbyt wielu ulubieńców, a to chyba dlatego, że ci z tamtego roku byli cały czas obecni i w tym. Dlatego, żeby nie powielać odsyłam Was do wpisów z ubiegłego roku:
W 100% wszystkie ulubione produkty tam zaprezentowane są ze mną do tej pory i w tym roku również ich używałam. :)
W związku z powyższym w tym poście zaprezentuję Wam jakby uzupełnienie ulubieńców z tamtego roku. Zaczniemy oczywiście od pielęgnacji.
Maseczka SkinFood Watery Berry
Zdecydowanie ulubiona maska całonocna. To już moje drugie opakowanie w tym roku. Miałam kupić jakąś inną ale w końcu ze względu również na ciążę nie chciałam eksperymentować. Spisuje się u mnie genialnie. Nakładam na całą twarz i kładę się spać. Rano skóra jest jak nowa. Uwielbiam i będę polecać w nieskończoność. :) Zapraszam do recenzji - <klik!>
Maść Alantan
Zmasakrowana tubka o czymś świadczy. :) Jest to dla mnie idealny produkt do domowej pielęgnacji ust. Zawsze nakładam grubą warstwą na noc. Moje usta, które mają skłonność do pękania po takiej nocy są nawilżone i zregenerowane. Sprawdza się również na mocno przesuszone miejsca np nos po katarze. Przynosi natychmiastową ulgę. Do kupienia w aptekach za około 7 złotych. Ja jestem całkowicie zakochana. :)
Maseczki w płacie/płachcie
Jak zwał tak zwał :) hihi ale uwielbiam :) Testowałam z wielu firm i w sumie wszystkie bardzo przypadły mi do gustu. Oczywiście Skin79 podbija nie tylko skórę ale również serce swoimi pięknymi wzorami tygrysków, truskaweczek itp Niestety ostatnio moje zapasy bardzo się uszczupliły i na zdjęcie załapały się tylko te z Misshy oraz zestaw z Hebe. Te również lubię i pewnie już długo u mnie się nie nabędą. Unikanie zakupów kosmetycznych też już jest skazane na porażkę ponieważ bez tych maseczek przynajmniej raz w tygodniu nie mogę żyć. :) Co w nich lubię najbardziej? Zdecydowanie nawilżenie i odżywienie jakie zapewniają. Nawet maseczki oczyszczające mają to do siebie, że pozostawiają skórę przyjemnie nawilżoną.
Isana, płatki do peelingu
Idealne, gdy nie mam czasu na peeling. Zawierają drobinki, które doskonale oczyszczają skórę. Delikatny, wieczorny masaż tym płatkiem pozytywnie wpływa na wchłanianie i działanie produktów, które później nakładam na twarz. Nie wiem już które opakowanie zużywam. Polecam spróbować! :)
Paleta do makijażu TheBalm, In theBalm of Your Hand
Faworyt jeśli chodzi o wyjazdy. Jest w niej wszystko czego potrzebuję - brązer, róże i rozświetlacz. Dodatkowo kilka cieni, którymi jestem w stanie wykonać makijaż dzienny jak i wieczorowy. Hity firmy theBalm w jednej palecie - można chcieć więcej? Tak, żeby zawsze była dostępna, a nie tylko dawkowana limitowanymi seriami. Ja swoją upolowałam w Douglasie bo wszędzie była już wykupiona. Z pewnością na blogu pojawi się szersza recenzja oraz kilka przykładowych makijaży tą paletką. Szczególnie polecam osobą, które często podróżują. Zabierając tą paletę można zaoszczędzić bardzo dużo miejsca w kosmetyczce.
Paleta cieni Too Faced, Chocolate Bon Bons
Bardzo długo biłam się z myślami przed zakupem tej palety. Czy mi potrzebna? Czy nie za droga? Fakt, jest bardzo droga (jak dla mnie). Długo na nią odkładałam i teraz nie żałuję. Jest to zdecydowanie najczęściej używana paleta z mojej kolekcji. Sięgam po nią, gdy szybko muszę się umalować. Kolory perfekcyjnie do siebie pasują, doskonale się blendują, a do tego obłędnie pachną. Kocham! Mam nadzieję, że kiedyś w mojej kolekcji dołączą do niej jej "siostrzyczki" :)
Puder RCMA, No-Color Powder
Perfekcyjny w każdym calu. Niby drogi, a jednak nie. Używam go już około 9 miesięcy (nie tylko na sobie), a zużyłam może z 1/5 opakowania. Genialny! Bardzo drobno zmielony - nigdy nie miałam takiego pudru. Zdecydowanie jakością pasuje do produktów z dużo wyższej półki cenowej. Zachęcam do przeczytania recenzji TU.
Róż Benefit, Hervana
Piękny, naturalny kolor. Bardzo długo utrzymuje się na policzku. Dostałam w prezencie, ale nie sądziłam, że to będzie aż taka miłość. Nigdy nie używałam takich odcieni - zawsze tych świeższych i mocniejszych. Ten stonowany na prawdę przypadł mi do gustu. Nie sposób z nim przesadzić. Idealny na co dzień.
Brązer Golden Rose, Teracotta Powder nr 04
Przepięknie wygląda na skórze. Daje efekt skóry muśniętej słońcem z odrobiną błysku. Zdecydowanie do opalania, a nie konturowania (tu dalej ulubieńcem jest ten od Kobo). Zakupiony dzięki Maxineczce i używany po prostu notorycznie. Koniecznie muszę zrobić osobną recenzję - jest boski. :)
Kredka do konturowania Kobo, Face Contour Stick 3 Sculpting
Świetnie się rozciera. Ma piękny kolor i jest super trwała. Doskonale uzupełnia się z moim ulubieńcem z tamtego roku czyli pudrem Kobo w odcieniu Sahara Sand. Razem tworzą konturowanie nie do zdarcia. Kredka "dogaduje" się z każdym podkładem z mojej kolekcji. Za cenę 20 zł można śmiało spróbować. :)
Rozświetlacz MySecret, Face Illuminator Powder
Świetny produkt za grosze. Daje delikatniejszy efekt niż Mary Lou. Pięknie się błyszczy na skórze. Myślę, że każda fanka rozświetlenia musi go mieć. Dla mnie jest idealny - rozświetlacz theBalm wydaje mi się czasem za mocny, a ten jest jego delikatniejszym odpowiednikiem. Oczywiście jeśli ktoś lubi mocne rozświetlenie to ten w większej ilości też się spisze. :) U mnie z całej kolekcji zdecydowanie najczęściej lądował na twarzy. :)
Pomada do brwi Inglot, kolor 19
Uwielbiam za trwałość i to jak wygląda na moich brwiach. Można nią wyrysować idealną linię brwi. Nie ma rudych tonów i idealnie pasuje do mojego typu urody. Utrzymuje się na brwiach do demakijażu. Jest tak wydajna, że chyba nie sposób ją zużyć. W tym roku to był zdecydowanie mój ulubiony produkt do brwi.
Szminki Golden Rose, Longstay Liquid Matte Lipstick
Zdecydowanie ulubione w tym roku. Za cenę 20 złotych dostajemy wysokiej jakości produkt, który bardzo długo utrzymuje się na ustach, jest matowy, nie wysusza ust i świetnie wygląda. Golden Rose zawsze zaskakiwało mnie jakością szminek w swojej ofercie ale te zdecydowanie przerosły wszystkie moje oczekiwania. Jeśli ich nie miałyście to koniecznie spróbujcie!
Pędzle szczotki z Aliexpress
Ciągle zbieram się za recenzję ale nie mam jak zrobić zdjęć bo szczoty cały czas brudne. Ciągle są w użytku i trochę wyparły Beauty Blendera. Nie wiem jak rozprowadzają podkład oryginalne ale te z Ali są świetne. Nie zjadają zbyt wiele produktu, super go rozprowadzają. Koniecznie muszę pokazać Wam cały zestaw. :)
Pędzel Mbrush by Maxineczka nr 06
Uwielbiam, kocham, szaleję za nim! Obiecuję więcej o nim napisać na blogu. Śmiem twierdzić, że oddałabym wszystkie moje pędzle za ten jeden. :) W codziennym makijażu oka używam tylko tego i cienkiego, skośnego do żelowego linera. Jest strasznie drogi ale jego jakość....hmmm.... bajka. :)
Perfumy Zara, Nude Bouquet
Nie sądziłam, że te perfumy będą w ulubieńcach roku ale tak mi podpasowały, że były używane przeze mnie notorycznie - oczywiście z małymi wyjątkami ale jednak. Buteleczka pomału sięga dna, a ja już myślę, że koniecznie muszę je odkupić. Piękne perfumy w niskiej cenie - po więcej zapraszam TU.
Perfumy D&G, Anthology L´Imperatrice 3
Przepiękny zapach na lato. Kiedy tylko nimi pachniałam zawsze były pytania co to jest. Kiwi, arbuz, rabarbar pomieszany piżmem, jaśminem czy różowym pieprzem. Zapach nie do podrobienia. Genialny! :) Jedyny drobny minus to jego trwałość.
To tyle z moich ulubieńców. Myślałam, że będzie tego mało, a jednak uzbierała się całkiem pokaźna gromadka - oczywiście najwięcej kosmetyków kolorowych ale u mnie tak zawsze. :)
Najbardziej poszkodowane są moje włosy bo nic nowego, w czym bym się zakochała przez ten rok nie znalazłam. Mam ulubione produkty po które sięgam a z nowościami jakoś w tym roku nie mogłam trafić. :/ Może w 2017 uda się znaleźć kilka perełek.
A co jest Waszym numerem jeden w roku 2016? Piszcie w komentarzach lub jeśli macie swoje blogi i robiłyście taki wpis to wklejajcie linki - z chęcią poczytam, a nóż widelec znajdę coś dla siebie i za rok również będzie moim ulubieńcem? :)
Pozdrawiam serdecznie,
Ela
Te szminki GR za mną chodzą już jakiś czas, muszę wreszcie jakąś zamówić ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :) Wypróbuj chociaż jeden kolor - są świetne i właśnie u wielu dziewczyn w blogosferze czy na youtubie widziałam w ulubieńcach roku więc nie tylko ja je tak polubiłam:)
UsuńPaletka Too Faced to kultowy kosmetyk - sama od dłuższego czasu zaczajam się na owe cudeńko. :) Teraz myślę o wersji Sweet Peach. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko. :)
Kalamira92 blog
Oj tak! Sweet Peach również do mnie krzyczy :) Gdybym teraz nie miała innych ważniejszych wydatków to na pewno byłaby moja! :)
UsuńPozdrawiam!
znam tylko pomadki golden rose
OdpowiedzUsuńfajne rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńJa to chyba nie ma swoich ulubieńców ;P
Muszę wreszcie się zaopatrzyć w te pomadki GR :)
OdpowiedzUsuńPalety cieni są piękne :) Muszę się skusić na matowe pomadki GR :)
OdpowiedzUsuńPomadki z GR w płynie również podbiły moje serducho *-*
OdpowiedzUsuńhttps://allegiant997.blogspot.com/
Bardzo lubimy kosmetyki Golden Rose i te wskazane przez Ciebie najchętniej byśmy wypróbowali.
OdpowiedzUsuńPS Zapraszamy na mysi blog, gdzie ruszył KONKURS, w którym do wygrania są dwa wybrane etui do smartfona (dla zwycięzcy i jego przyjaciela).
Zupełnie nic nie miałam z Twoich ulubieńców. Wyglądają kusząco ;-)
OdpowiedzUsuńO, nie wiedziałam o Alantanie na usta! Mam prawie cały, a usta suche!
OdpowiedzUsuńZnam tylko perfumy D&G, bo Lomi Lomi mam ale jeszcze nie wypróbowałam.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie Skin Food ma wszystkie kosmetyki rewelacyjne :D
OdpowiedzUsuńInglot także znalazł się w moich ulubieńcach roku:) świetny produkt.
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://mjglamm.blogspot.co.uk/
Moim hitem 2016 jest podkład Astor prefect stay :)
OdpowiedzUsuń