Hej!
Nie od dziś wiadomo, że uwielbiam zapachowe woski i świece ale od dziś zacznę o nich pisać.:) Nie samymi kosmetykami kobieta żyje więc od czasu do czasu chciałabym przemycać tu inne kategorie życia jednak cały czas pozostanę przy głównej tematyce bloga czyli kosmetykach.
Jeśli któraś z Was (jakimś cudem) nie zna wosków i świec Yankee Candle to ostrzegam: to silnie uzależnia.
Opis ze strony Goodies:
"Długie oczekiwanie i jeszcze dłuższe przygotowania. Tygodnie (a nawet miesiące!) spędzone na poszukiwaniu idealnej sukni i najbardziej gustownych dodatków. Żmudna praca nad ułożeniem listy gości, skomponowaniem menu i nakreśleniem oprawy tej najważniejszej w życiu ceremonii. Łzy szczęścia, wielkie wzruszenie i szczery śmiech – to wszystko zostało w zaczarowany sposób zamknięte w białym wosku Wedding Day, który (już delikatnie podgrzany) pachnie niezwykle dziewczęcą, bardzo wyjątkową i niewinną kompozycją składającą się na bukiet białych kwiatów i nuty szlachetnych, słodkich owoców."
Ze świeżymi kwiatami, było dużo kwitów - lilie, róże, kantadeski, mieczyki... Z moimi ukochanymi, kwiatowymi perfumami Versace Versense.
Był to piękny, słoneczny dzień...cały tydzień padało i tylko na ten jedyny dzień wyszło słońce... w powietrzu czuć było świeżość.
Czy odnalazłam ten dzień w wosku od Yankee Candle?
Oczywiście, ze tak! Dużo białych kwiatów idealnie pasuje do tej nazwy. Jest słodki i pudrowy. Jak delikatne perfumy. Nie wyczuwam w nim jednak owoców. Brakuje mi w nim jedynie tej świeżości jednak ja jestem fanką słodkości więc idealnie wpisuje się w mój gust.
Zapach czuć w całym pomieszczeniu (nawet dość sporym) jednak jest on delikatny i subtelny. Nie jest to ten typ, który czuć w całym domu. Gdy palę go wieczorem, rano czuję jeszcze jego zapach.
Zapach ten zyskał miano kultowego i ma tyle samo przeciwników co zwolenników. Ja zdecydowanie zaliczam się do tej pierwszej grupy. :)
Znacie ten zapach? Ja z pewnością będę do niego wracać :)
Pozdrawiam,
Ela
Babski Folwark
wąchałam kiedyś na sucho i jakoś mnie zniechęcił :P ale pewnie kiedyś wpadnie w moje ręce bo oduczyłam się oceniania wosku po wąchaniu na sucho :)
OdpowiedzUsuńA u mnie to jednak jeden z faworytów - lubię bardzo :) Kwiatowy ale raczej z tych delikatnych, eleganckich i nieduszących :)
UsuńNazwa, przywodzi tyle wspomnień :)
OdpowiedzUsuńOj tak :) Sama nabrałam ochoty na pooglądanie zdjęć :)
UsuńChyba mam na niego ochotę :0
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych. :)
Polecam :) jeden z ulubionych :)
UsuńNie znam... Mało Yankee znam...
OdpowiedzUsuńSzkoda :) Ja bardzo lubię YC ale ostatnio zakochuję się w Kringle :)
UsuńJa nie lubię tego zapachu - zawsze mnie po nim boli głowa i mnie mdli ;/
OdpowiedzUsuńJa akurat ten lubię ale mam też takie po których mnie wierci w nosie :)
UsuńJa już dawno nie paliłam wosków. Chyba mam tylko jeden z zapasie:)
OdpowiedzUsuńTeż czasem nieświadomie robię przerwy ale teraz ogarnęło mnie szaleństwo z tym paleniem :)
UsuńJa uwielbiam zapach tych świeczek. Bardzo chciałabym je mieć ale niestety są bardzo drogie. Mam nadzieje ze kiedyś sobie takie kupie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńStyle.person.blogspot.com
Jak dla mnie świece też są bardzo drogie i wolę sobie kupić wosk bo to koszt ok 7-8 zł :)
UsuńObwąchałabym :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwie Mysiowa odpowiedź :) dawno temu moja Lukrecja tak chciała świeczkę obwąchać, że aż sobie wąsy spaliła więc uważaj Mysiu :) :)
UsuńMnie niestety nie zachwycił ten wosk, jeden z nielicznych co słabo wypadł w moim mniemaniu.
OdpowiedzUsuńJa ten jakoś szczególnie polubiłam i odpalam gdy mam ochotę na coś delikatnego :)
UsuńMam go, ale jeszcze nie odpaliłam. Jakoś w opakowaniu średnio mi się podoba jego zapach, ale może po odpaleniu będzie inaczej, bo często tak mam:) A co do uzależnienia od wosków YC- potwierdzam i jestem tego żywym dowodem :D
OdpowiedzUsuńMi po odpaleniu podoba się zdecydowanie bardziej. Taki raczej delikatny i niemęczący - dla mnie idealny na poprawę kiepskiego humoru :)
Usuń